Pracujemy obecnie badawczo nad kilkoma niezwykle obiecującymi projektami. Są to projekty poparte analizami dotyczącymi śmietników naszych klientów. Badamy co w procesie swojej usługi, produkcji wyrzucają, a następnie wykonujemy studium przypadku. Testujemy, su
szymy, kruszymy, mielimy – prawie jak przy kabanosach znanej firmy na ” T „.
pytanie : ” po co to wszystko?” przecież są gotowe rozwiązania/ mielonki na rynku. Można po prostu kupić, zastosować i zapomnieć.
Ale w wyniku takiej analizy często dochodzimy do punktu zwrotnego – do jakiejś małej rzeczy, która wyrzucana do śmietnika nawet nie zakwili, jakby już była niewidzialna. I nagle to ona staje się bohaterem, ocalałym w oceanie odpadów. Ten bohater w banku ING to było denko od abażuru, w projekcie lady dla Pepsico Poland to była nakrętka od butelki, w projekcie sieci punktów pobrań Diagnostyki – skuwki od strzykawek. Nasze badanie z tych niezauważalnych śmieciuchów kopciuszków uczyniły księżniczki, królowe balu. ( nie mylić z „królowymi życia” ).
Te odpady weszły całe na biało w turbo designie na salon i szepczą do ucha każdemu klientowi historię…. której finał może dotknąć, powąchać, zobaczyć, przeżyć. Ten proces ma też u różnych branż wspólny mianownik – jest to efekt skali. Nikt się tego nie spodziewał. Bo ryby i śmieci głosu nie mają 🙂 Każdy liczy na nowo swoje równania : ” Jeżeli w jednym punkcie pobrań pielęgniarka pobiera pacjentowi krew, zużywa razem ze szczepionkami 2 strzykawki przeciętnie na pacjenta. Pacjenci przyjmowani są co 7 minut w godzinach od 6:30 – 15:00, skoro operator ma w Polsce 1800 punktów pobrań – ile skuwek dziennie wyrzuca się do czerwonego pojemnika na odpady medyczne do spalenia?”
równanie z jedną niewiadomą 🙂
Zadanie z egzaminu ósmoklasisty przedsiębiorcy rozwiązują zaciskając wargę, wytykając język, obrażając się na koszty, czas, oburzając, że to i tak jest gówno a nie ekologia…
I nagle …. BUM – równa się – i jest wynik.
Wielkie oczy mamy zawsze przy – co wrażliwsi nawet mokre już trochę bo to nas trochę przeraża, trochę przerasta. Bo nagle jakiś nieznaczący paproch, skuwka, nakrętka, plakacik…. przemówił.
Wtedy Migaloo home bierze się do roboty i robi z tego mebel, płytę, recepcję, logo na targi.
Ze śmietnika na salony
Pracujemy obecnie badawczo nad kilkoma niezwykle obiecującymi projektami. Są to projekty poparte analizami dotyczącymi śmietników naszych klientów. Badamy co w procesie swojej usługi, produkcji wyrzucają, a następnie wykonujemy studium przypadku. Testujemy, su
szymy, kruszymy, mielimy – prawie jak przy kabanosach znanej firmy na ” T „.
pytanie : ” po co to wszystko?” przecież są gotowe rozwiązania/ mielonki na rynku. Można po prostu kupić, zastosować i zapomnieć.
Ale w wyniku takiej analizy często dochodzimy do punktu zwrotnego – do jakiejś małej rzeczy, która wyrzucana do śmietnika nawet nie zakwili, jakby już była niewidzialna. I nagle to ona staje się bohaterem, ocalałym w oceanie odpadów. Ten bohater w banku ING to było denko od abażuru, w projekcie lady dla Pepsico Poland to była nakrętka od butelki, w projekcie sieci punktów pobrań Diagnostyki – skuwki od strzykawek. Nasze badanie z tych niezauważalnych śmieciuchów kopciuszków uczyniły księżniczki, królowe balu. ( nie mylić z „królowymi życia” ).
Te odpady weszły całe na biało w turbo designie na salon i szepczą do ucha każdemu klientowi historię…. której finał może dotknąć, powąchać, zobaczyć, przeżyć. Ten proces ma też u różnych branż wspólny mianownik – jest to efekt skali. Nikt się tego nie spodziewał. Bo ryby i śmieci głosu nie mają 🙂 Każdy liczy na nowo swoje równania : ” Jeżeli w jednym punkcie pobrań pielęgniarka pobiera pacjentowi krew, zużywa razem ze szczepionkami 2 strzykawki przeciętnie na pacjenta. Pacjenci przyjmowani są co 7 minut w godzinach od 6:30 – 15:00, skoro operator ma w Polsce 1800 punktów pobrań – ile skuwek dziennie wyrzuca się do czerwonego pojemnika na odpady medyczne do spalenia?”
równanie z jedną niewiadomą 🙂
Zadanie z egzaminu ósmoklasisty przedsiębiorcy rozwiązują zaciskając wargę, wytykając język, obrażając się na koszty, czas, oburzając, że to i tak jest gówno a nie ekologia…
I nagle …. BUM – równa się – i jest wynik.
Wielkie oczy mamy zawsze przy – co wrażliwsi nawet mokre już trochę bo to nas trochę przeraża, trochę przerasta. Bo nagle jakiś nieznaczący paproch, skuwka, nakrętka, plakacik…. przemówił.
Wtedy Migaloo home bierze się do roboty i robi z tego mebel, płytę, recepcję, logo na targi.