Miałam przyjemność ostatnio oglądać niezwykle ciekawy panel dyskusyjny dotyczący bio/eco rozwiązań w produkcji przemysłowej.
Zrównoważony rozwój i gospodarka w obiegu zamkniętym w przemyśle tworzyw sztucznych.
Prelegentami byli :
papierek z logo do papieru, środek – liście herbaty do bio odpadów, mała zszywka trzymająca sznurek do metali, a sznurek i nylonowy woreczek to tworzyw sztucznych. ale nie plastiku . Zaczerwieniłam się polskim wstydem…. to faktycznie daleko jeszcze jesteśmy
Pani dr. Anna Szałkowska dyrektor zarządzający Fundacji Plastic Europe, która jest z tą organizacją związana od początku jej istnienia, czyli od 2007 roku,
Pani Magdalena Pantoł – Kierownik Wydziału Biopolimerów, Centrum Wdrożeniowe Departament Korporacyjny Strategii Rozwoju, Grupa Azoty S.A.,
dr.inż. Konrad Sulak- Dyrektor Centrum Biopolimerów i Włókien Chemicznych , Łódzki Instytut Techniczny ,
Pan Krzysztof Nowosielski – Dyrektor Handlowy, ML Polyolefins,
oraz
Pan Dr. Karol Niciński – Adiunkt i członek Rady Naukowej w Centralnym Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Przemysłu Poligraficznego , wieloleni pracownik Instytutu Przemysłu Gumowego .
Same tuzy świata nauki i przemysłu, widownia pełna inżynierów i chemików, dla których od lat sprawy recyclingu są rzeczywistością i ja – radosny projektant, który kocha śmieci z których produkuje się meble. I tylko ja otwierałam oczy ze zdziwienia coraz szerzej i opadała mi szczęka, kiedy wszyscy ze zrozumieniem pod czas wypowiedzi kiwali potwierdzająco głową.
Przede wszystkim na początku dyskusji padło zdanie, które dla uczonych prelegentów było oczywiste – nie istnieje coś takiego jak bioplastic – biotworzywa mają tylko ograniczoną ilość wsadu ekologicznego ( i to najczęściej by zachowały swoje właściwości nie więcej niż 30 %). Pomyślałam wtedy cepło o moim opatentowanym materiale NOD – czyli płycie z łupin orzecha włoskiego – uff u mnie wsad wynosi ponad 60 % bio wsadu ale to dalej nie świadczy o tym, że stworzyłam biopoli
mer
Padło w tym kontekście też hasło GREEN WASHING – czyli takie mydlenie oczu zieloną ideologią – najczęściej w kontekście podprogowej sprzedaży produktów dla „świadomych zielonych konsumentów „
Niestety zagłębienie się w procesy technologiczne produkcji wielu produktów ” zielonych” stawia pytanie – czy to dalej ekologia?
Poznałam wiele nowych terminów – np bardzo podoba mi się słowo RECYKLER . Chciałabym być takim RECYKLEREM UMYSŁÓW :))))
Jeden z większych w Polsce Recyklerów deklarował, że moce przerobowe są, ale uwaga ! NIE MA SUROWCA. Spadłam z krzesła w tym momencie! Jak to? śmietniki pękają w szwach – wszędzie pojemniki na segregacje, od lat wprowadzamy kulturę recyclingu w naszych domach – i brakuje śmieci? SZOK!
W dalszej dyskusji okazało się, że : nie ma odpowiedniej selektywnej segregacji . 13 razy bardziej skuteczne jest pozyskanie surowaca w selektywnej zbiórce, niż w śmieciach zmieszanych. Od razu przed oczami stanął mi Gdańsk i jego wieloletni podział na śmieci : SUCHE i MOKRE :)))) Gratki Gdańsk!
Poziom polskiej selektywności jest żenująco niski.I wtedy przypomniał mi się kolega pod czas warsztatów w Summer School of Berlin i jego segregacja torebki herbaty…trwała 10 min i polegała na następującym podziale :
W dalszej części dyskusji okazało się, że naprawdę jako kraj technlogicznie jesteśmy przygotowani – ale brakuje legislacji .
Nie ma prawa, które nakazywałoby opisywania z czego stworzone jest opakowanie ( wtedy selekcja mogłaby wskoczyć na zupełnie inny poziom) . Ale wyobraźcie sobie taką sytuację – mamy tackę z mięsem i trzeba by było opisać z jakiej ilośći strasznego gówna składa się ten pamperspod mięsem hahahah – nikt by chyba nie kupił tego na obiadek . Na razie czekamy na odpowiednie ustawy…
W Polsce recyclingujemy głównie odpady poprzemysłowe – źródło surowca pokonsumpcyjnego jest znikome… Samo to, że płacimy drożej za śmieci nie rozwiązuje sprawy. Potrzebujemy poprawienia świadomości konsumenta, legislacji oraz sprawnych i opłacalnych systemów kaucyjnych, rozbudowy laboratoriów.
A teraz hit! Uwaga!
Skąd recyklerzy biorą odpad pokonsumpcyjny w Polsce?
„- z Francji lub z Niemiec – kupujemy go , sprowadzamy . Jest to bardziej opłacalne.”
W tym momencie leże już w agoni na podłodze z taniej wykładziny i kwiczę …. serio????? sprowadzamy śmieci za kasę z zagranicy???
Wszyscy kiwają na swoich konferencyjnych krzesłach głowami ze zrozumieniem, a we mnie umiera właśnie taka naiwność, że coś jednak stanie się z tym plastikiem, który segreguje w domu.
Stanie się! Włożę go w stół i stanie się Może niech to będzie taki akcent optymistyczny. A w tle Unia Europejska kiwa już nam palcem, bo od 2025 roku wchodzi nowa dyrektywa m.in. o cyrkularności produkcji, która w UE jest priorytetem.
Dziękuję prelegentom za ten wykład i moją śmierć kliniczną. Jestem teraz dużo bardziej świadoma z czym mierzymy się jako kraj, społeczeństwo i my jako ludzie.
W Polsce musimy kupować śmieci…